"Władza, która nie istnieje dla wolności, nie jest władzą, tylko przemocą."
Uszczelnianie zła, czyli jak ograniczyć władzę niszczenia
W kampanii wyborczej, poza, rzecz jasna, troską wszystkich ugrupowań o nasze lepsze jutro, był też inny wspólny element łączący je ponad podziałami. Jest nim „uszczelnienie” systemu podatkowego. W 2015 roku z zaskakującą częstotliwością pojawiały się kolejne informacje o unikaniu i niepłaceniu podatku CIT przez korporacje czy wywożeniu pieniędzy za granicę. Można odnieść wrażenie, że system podatkowy jest niewzruszalny jak dziesięć przykazań na kamiennych tablicach i występowanie przeciwko niemu jest przejawem bluźnierstwa.
Jednak system nie ma nic wspólnego ani z boskim, ani też unijno-europejskim pochodzeniem, które czasami jest traktowane jako niekwestionowana i niepodlegająca jakiejkolwiek ocenie i dyskusji „objawiona prawda”. System podatkowy jest dziełem ludzkim i można go w każdej chwili zmienić. Obecnego nie da się ani zreformować, ani też uszczelnić, co jest syzyfowym zajęciem każdego rządu od dwóch dekad. Nieuchronną jego zmianę mają odwlec igrzyska, czyli tzw. loteria paragonowa. Ma ona pozyskać przychylność obywateli dla szkodliwej i kosztownej, bo finansowanej z ich pieniędzy, dalszej fiskalizacji działalności gospodarczej w naszym kraju. Jak w każdej loterii, sami grający finansują w niej „wygrane”. Rząd nic nie może nam dać, co nie pochodzi z naszej pracy i pieniędzy. Jednak w tym wypadku próbuje kupić sobie społeczne alibi dla dalszego podwyższania kosztów prowadzenia działalności gospodarczej nie tylko o samą cenę kasy fiskalnej, ale przede wszystkim o koszty związane z obsługą skomplikowanego systemu podatkowego.
Jednocześnie rząd nie może ukryć faktu, że sam jest sprawcą straty w budżecie państwa po wprowadzonej kolejnej podwyżce podatku akcyzowego od papierosów. W 2014 roku rząd zebrał o 1,2 miliarda złotych podatku akcyzowego mniej, niż zapisane było w jego „świętych arkuszach kalkulacyjnych”. Dwa lata z rzędu spadku dochodów rządu z tego tytułu jest rezultatem nie tyle powstrzymywania się palaczy od spożycia tytoniu, ile wyboru przez nich szarej strefy jako miejsca zakupów.
Skoro rząd odnosi „sukcesy inaczej”, to trudno uznać jego nieomylność co do innych spraw podatkowych oraz wiarygodność w forsowaniu dotychczasowych rozwiązań. Zamiast zmienić system, uszczelnia go, wprowadzając - jak w czasach okupacji Polski przez obce, wrogie nam państwa - odpowiedzialność zbiorową. Ten system jest nie tylko zły, ale i w medycznym sensie wykazujący głębokie upośledzenie, po prostu głupi.
Na taki jego obraz pracują decyzje jak ta, która nakłada na policję – po przesłuchaniu świadka - obowiązek wystawienia mu PIT.
Jest to konsekwencja zmiany interpretacji przepisów przez ministra finansów. Do tej pory obywatel wezwany na policję w celu przesłuchania otrzymywał świadczenie, które miało charakter odszkodowawczy. Minister uznał, że jest to zwrot utraconego dochodu czy zarobku i podlega opodatkowaniu, dlatego policja po przesłuchaniu będzie miała dodatkową pracę wystawienia PIT. Można „rozwijać” system - jak udowadniają to kolejne decyzje ministra finansów i podległego mu aparatu - w kierunku dalszego jego komplikowania i wzrostu represji. Jednocześnie nieefektywność utrzymywanych rozwiązań tłumaczyć można wyjątkową przebiegłością i złą wolą międzynarodowych korporacji, które postanowiły nie zapłacić podatku CIT w Polsce. Jest on bardziej bohaterem mediów oraz rządzących, bo udział tego podatku w budżecie państwa jest coraz mniejszy i wynosi dziś ok. 4 procent. Można go legalnie nie zapłacić, stąd wina nie leży po stronie „złych korporacji”, tylko rządzących, którzy ten stan rzeczy utrzymują. Zapowiedź wzmożenia dochodzeń i represji zamiast zmiany tego podatku jest tak naprawdę zagrożeniem nie dla „korporacji”, ale dla każdego z nas, bo możemy stać się ofiarą aparatu o coraz bardziej nieograniczonej praktycznie władzy.
Przykładem takiej właśnie sytuacji jest los polskich przedsiębiorców, którzy po latach wyczerpującej walki w niedziałającym systemie sprawiedliwości wykazali, że działanie urzędników ministra finansów było wobec nich nie tylko niezasadne, ale mające wszelkie cechy jawnego i rażącego bezprawia.
I gdy już się wydawało, że przedsiębiorcy mogliby poczytać to za senny koszmar, okazuje się, że minister finansów nie uznaje wyroku sądów powszechnych w Polsce i wydaje interpretację sprzeczną z obowiązującym porządkiem prawnym.
Jeden z sędziów Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych zauważył, że władza nakładania podatków jest władzą niszczenia, dlatego należy ją ograniczyć.
Ktokolwiek, kto rządząc Polską deklaruje wolę zmian na rzecz dobra obywateli, powinien zacząć od odebrania tej władzy niszczenia oraz zmiany systemu tak, aby żaden urzędnik czy jakikolwiek minister nie miał tego prawa.
Andrzej Sadowski