"Nie ma dobrych podatków, są tylko mniej złe."
Droga na Ostrów Andrzej Sadowski
Droga na Ostrów
Wielu polityków zasłynęło tym, że objechali prawie wszystkie kontynenty w poszukiwaniu rozwiązań i wzorca dla naszego kraju. Ich troska o los obywatela, bez którego woli ale z jego podatków zwiedzało się świat, byłaby do zaakceptowania gdyby nie permanentny brak skuteczności w tych poszukiwaniach.
Informuję, że taki wzorzec znajduje się w Ostrowie Wielkopolskim niedaleko Poznania. W mieście tym dokonuje się jedno z najradykalniejszych zmian nawet nie systemowych, ale cywilizacyjnych w Polsce przełomu tysiącleci. Jest ono empirycznym dowodem na to, że interes publiczny jest w codziennym użytku tak samo jak dobro wspólne, uczciwość, sumienność, poszanowanie dla własności i rynku oraz że moralność u osób piastujących funkcje publiczne jest mocno zakorzeniona. Miasto, które ma najmniejsze dochody na głowę obywatela i największą ilość inwestycji nie mieściło się w większości rankingów, nie przygotowanych na istnienie normalnego a tym samym zdrowego modelu funkcjonowania wspólnoty obywateli. W telegraficznym skrócie wymienię, że w mieście tym udało się wszystko to, co nie udało się żadnemu parlamentowi i rządowi. Sukcesem zakończyła się prywatyzacja majątku, którego nie tylko nie rozkradziono ale jeszcze użyto do powszechnego uwłaszczenia mieszkańców miasta. Sprywatyzowane przedsiębiorstwa komunalne świadczą usługi taniej niż w okolicy albo lepszej jakości. Od prawie początku lat 90-tych nie ma tam monopolu telekomunikacyjnego i każdy może mieć telefon od ręki. W szkolnictwie przeprowadzono reformę o skutkach podobnych do wprowadzenia czeku oświatowego. Budownictwo komunalne nie otrzymuje żadnych dotacji z kasy miasta a buduje domy tańsze niż spółdzielnie czy prywatni inwestorzy. Część sprywatyzowanych w mieście spółek uplasowała się na warszawskim parkiecie. Faktów jest tak dużo, że nie sposób tego wymienić a tym bardziej wyjaśnić tego w sumie normalnego przypadku. Na tle Ostrowa reszta kraju pogrążona jest jak góra lodowa w odmętach oceanu korupcji, niekompetencji i braku jakichkolwiek zasad poza prywatą. I to jest ten "inny świat", cywilizacyjne obcy i wrogi temu, co ma miejsce w Ostrowie Wielkopolskim.
Artykuł ukazał się w tygodniku „Gazeta Finansowa” w 2002 roku