"Z jedynego systemu nie wydobędziemy się długo: ze słonecznego."
Artykuł dla Rzeczpospolitej prof. Andrzeja Kamińskiego o Konstytucji
„Konstytucja nie powinna zawierać nic, co nie powinno tam się znaleźć. Im mniej postanowień w dokumencie, tym większy jest jego prestiż i autorytet” - napisał znany politolog norwesko-amerykański, Jon Elster.[1] Jest to uwaga trafna, lecz szkopuł w tym, iż nie sposób określić w szczegółach, co jest w konstytucji niezbędne, a co nie. Treść konkretnych konstytucji zależy od wielu czynników, między innymi od warunków historycznych, w jakich były one opracowane.
Konstytucja jest wyrazem woli obywateli dotyczącej podstawowych zasad ustroju państwa; jest to formalny projekt tego ustroju. Dla różnych społeczeństw, w różnych momentach ich istnienia, różne treści instytucjonalne miały znaczenie zasadnicze. Stąd rozstrzygnięcia, którym jedne konstytucje poświęcają wiele miejsca, w innych w ogóle nie występują, lub ledwo są zaznaczone.
Można postanowienia konstytucji formułować w sposób ogólny tworząc zarazem mechanizm ich reinterpretacji i aktualizacji; można też stworzyć dokument określający zasady organizacji politycznej społeczeństwa w sposób szczegółowy ryzykując, że szybko stanie się on przeżytkiem wymagającym ciągłych nowelizacji. Nota bene, Werner von Braun oświadczył kiedyś, że największym błędem, jaki Niemcy popełnili w organizacji prac nad rakietami V1 i V2 było, że kiedy stwierdzono błędy w ich konstrukcji, zamiast przeprojektować od razu cały system, zabrano się za korekty poszczególnych wad. Wspominam o tym, bo już w tej chwili widać, że jeżeli obecny projekt Konstytucji zostanie przez Zgromadzenie Narodowe przyjęty, to wkrótce staniemy wobec takiego właśnie wyboru. W poniższym załączniku znajduje się cała treść artukułu.