"Źródłem bogactwa narodów jest praca."
Przezwyciężyć poczucie alienacji
Robert Gwiazdowski
Przezwyciężyć poczucie alienacji
W różnych sondażach przed referendum można było usłyszeć głos bezrobotnego, który liczy, że po przystąpieniu do Unii dostanie wyższy zasiłek, i urzędnika państwowego, który liczy, że dostanie od Unii pieniądze na kontrolę jakości paliw na stacjach. Jakież wielkie będzie musiało być ich rozczarowanie. Żeby to rozczarowanie zmniejszyć, musimy podjąć wyzwanie na swoim własnym poletku. Zrobić wiele, czego Unia od nas ani nie może zażądać, ani nie może nam dać. Musimy przeprowadzić zmiany polityczne i gospodarcze. Po to, by w polskich obywatelach nie pogłębiało się uczucie alienacji i ogólnej niemożności zdziałania czegokolwiek.
Musimy skończyć z demokracją dla partyjnych hersztów. Jedynym na to ratunkiem jest wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych. Nie spowoduje to od razu zwiększonego zainteresowania życiem publicznym, ale tylko tak mamy szansę na przełamanie zniechęcenia partyjniactwem. Musimy ograniczyć liczbę posłów i zastanowić się nad celowością istnienia Senatu. Ma on sens jedynie jako prawdziwa izba wyższa. Senat, do którego mogą wybierać i mogą być wybrane te same osoby co do Sejmu, nie ma w ogóle racji bytu - lepiej go zlikwidować i zaoszczędzić na wynagrodzeniach i dietach. Posłów w żadnym razie nie musi być 460 - bo aktywna jest i tak tylko jedna czwarta. 220 posłów z całą pewnością wystarczy bez żadnego uszczerbku dla demokracji. Ta sama bolączka dotyczy niezliczonej ilości radnych, którzy są nikomu do niczego niepotrzebni. Ich ilość w radach każdego szczebla może zostać zmniejszona o połowę.
Niewyjaśnione afery rodzą przekonanie, że prywatyzacja to czyste złodziejstwo i że nic tego nie jest w stanie zmienić, o czym świadczy liczba osób niewierzących w wyjaśnienie afery Rywina. Prokuratura w ostatnich miesiącach skompromitowała się już doszczętnie, potęgując przekonanie, że jest narzędziem politycznego panowania. Przykładów nawet nie ma co podawać, bo nie sposób w tym miejscu wymienić wszystkich. Musimy więc maksymalnie odpolitycznić prokuraturę, uniezależniając ją od władzy wykonawczej. Musimy dofinansować sądownictwo i zmienić procedury prawne, żeby procesy mogły postępować sprawnie.
Jeszcze więcej zadań stoi przed nami na polu gospodarki. Bezwzględnie musimy przeprowadzić reprywatyzację. Nie tylko dlatego, żeby stało się zadość sprawiedliwości dziejowej i że prywatni właściciele są efektywniejsi od państwa. Także dlatego, że w przeciwnym wypadku zaleje nas cała fala niekontrolowanych roszczeń. Z kolei prywatyzację należy dokończyć także nie tylko dlatego, że prywatni właściciele są efektywniejsi od państwa, ale dlatego, by państwo miało jak najmniejszy wpływ na gospodarkę, bo to zmniejszy korupcję. Oczywiście procedury prywatyzacyjne muszą być jak najbardziej przejrzyste. Nieprawdą jest twierdzenie, że to inwestorzy domagali się utajnienia umów prywatyzacyjnych, zasłaniając się tajemnicą handlową. O wiele bardziej byli tym zainteresowani urzędnicy. Nie warto chyba zgadywać, dlaczego.
Ustawa o działalności gospodarczej musi zostać zmieniona, stwarzając na nowo, jak za Wilczka i Rakowskiego, podstawy do łatwego otwierania firm, prowadzenia handlu, usług i produkcji. To te firmy mogą i powinny tworzyć nowe miejsca pracy. Firmy wielkie stoją raczej przed redukcją zatrudnienia.
Bezwzględnie konieczne jest ograniczenie kosztów pracy, bez czego nie mamy szans na ograniczenie bezrobocia, nawet jak zliberalizujemy ustawę o działalności gospodarczej. Dlatego potrzebna jest taka zmiana systemu podatkowego, która zrównoważy opodatkowanie pracy, kapitału i majątku tak, żeby praca nie była dyskredytowana. Pora pójść śladem Słowacji i Ukrainy, nie mówiąc już o wcześniejszych przykładach Rosji czy państw nadbałtyckich, i wprowadzić podatek liniowy, a właściwie zlikwidować podatki dochodowe. Mówienie o różnych kwotach wolnych od podatku od dochodów osobistych, na co wpadli ostatnio przedsiębiorcy, którzy przez całe lata uważali, że podatek liniowy to zawracanie głowy, a nagle wyczuli nową koniunkturę i zgłaszają różne projekty, które nie rozwiązują problemu, to nieporozumienie.
Pozostaną bowiem w dalszym ciągu 24 miliony podatników, których zeznania podatkowe trzeba będzie tworzyć, kolekcjonować i weryfikować. Podatek bez żadnej kwoty wolnej i jakichkolwiek ulg oznacza, że można opodatkować po prostu fundusz wynagrodzeń w przedsiębiorstwach i zdjąć z barków obywateli horror rozliczania się z fiskusem. W przedsiębiorstwach zamiast podatku dochodowego może być wprowadzony podatek od przychodu, który zlikwiduje wątpliwości, co jest kosztem, a co nie, co jest ceną transferową, jaka jest stawka amortyzacji itp. Dodatkowo przedsiębiorstwa powinny płacić podatek majątkowy zamiast niższej składki na ZUS, co pozwoli zmniejszyć opodatkowania pracy i zniechęcić do kupowania całkiem zbędnych środków trwałych.
c.b.d.u. - jak pisało się pod zadaniami z matematyki.
(„Przezwyciężyć poczucie alienacji, Rzeczpospolita, Nr 134, 10.06.2003)