Centrum im. Adama SmithaPierwszy Niezależny Instytut w Polsce od 16 września 1989 roku

Andrzej Sadowski dla Onet.pl: program dofinansowania najbiedniejszych w Finlandii

500 zł na dziecko? Czemu tak skromnie? Fiński rząd myśli o przekazywaniu na konto każdego obywatela ok. 800 euro co miesiąc bez żadnych warunków. W tej samej sprawie odbędzie się w tym roku referendum w Szwajcarii. Z dochodem podstawowym flirtują też holenderskie miasta. Zwolennicy przekonują, że pewnej formie tego rozwiązania powinna przyjrzeć się również Polska.

W latach 70. lewicujące władze Manitoby postanowiły zbadać, czy przekazywanie ludziom biednym co miesiąc czeków bez żadnych warunków nie osłabi ich chęci do pracy. Mincome (od słów „minimum income” – ang. dochód minimalny) wypłacano od 1974 roku przed pięć lat. Co miesiąc każde gospodarstwo domowe bez żadnego innego dochodu otrzymywało określoną kwotę, np. ok. 2 tys. ówczesnych dolarów dostawał singiel, a 3 tys. – bezdzietne małżeństwo. Od tej kwoty odejmowano 50 centów za każdego zarobionego dolara. Im więcej się więc pracowało, tym dodatek był mniejszy. Tym samym najwięcej zarabiający nie otrzymywali dodatku, choć również byli do niego uprawnieni. Eksperyment został zakończony, gdy zmieniła się władza. Pieniądze się skończyły, a konserwatywni politycy nakazali badaczom rzucić w kąt całą dokumentację. Żadnych wniosków nie wyciągnięto.

W 2005 prof. Evelyn Forget, ekonomistka z University of Manitoba, jako pierwsza od 1979 roku osoba wyciągnęła z czeluści archiwum 1,8 tys. zakurzonych pudeł z dokumentacją. Kilka lat składała dane w całość. W publikacji naukowej „Miasto bez biedy” z 2011 roku przedstawiła wyniki swojej analizy. Były zaskakujące. Okazało się, że tylko dwie grupy pracowały mniej – świeżo upieczone matki i nastolatkowie.

- Kobiety „kupowały” sobie w ten sposób dłuższe urlopy macierzyńskie, które wtedy wynosiły tylko 4 tygodnie. Nastolatkowie z kolei pracowali mniej, bo nie musieli rzucać szkoły, aby rozpocząć życie zawodowe, ale mogli pozwolić sobie na pozostanie w szkole i jej ukończenie – mówi prof. Forget. Jednocześnie zarejestrowano mniej obrażeń doznanych w wypadkach. Spadła liczba wizyt w szpitalach i u lekarzy. - Główną przyczyną było tu polepszenie kondycji psychicznej mieszkańców Dauphin – mówi prof. Forget. Ludzie byli bardziej wypoczęci, mniej zestresowani i nie musieli podejmować się niebezpiecznych zajęć.

Ekonomistka mówi, że wyniki te dadzą się uogólnić. Dauphin nie było jakimś szczególnym przypadkiem. Przyznaje jednak, że ten eksperyment różni się od propozycji, które wysuwane są teraz w Europie.  - W Dauphin wysokość dodatku była oparta na dochodzie. Tylko najbiedniejsi otrzymywali pomoc. W konsekwencji koszt był znacznie niższy – zaznacza.

Istotnie, w Finlandii centroprawicowy (sic!) rząd Juhy Sipili planuje eksperyment, który może pójść o krok dalej. - Przeanalizujemy cztery różne modele dochodu podstawowego i ich warianty – mówi prof. Olli Kangas z Kela, fińskiego odpowiednika ZUS-u, który stoi na czele grupy opracowującej szczegóły eksperymentu. Wśród modeli jest propozycja, aby wszyscy obywatele dostawali określoną kwotę co miesiąc (bezwarunkowy dochód podstawowy – BDP). Jednocześnie zniknęłyby niemal wszystkie te świadczenia i zasiłki, które są zależne od poziomu dochodów. Wstępnie mówi się o 800 euro, ale prof. Kangas podkreśla, że to może się jeszcze zmienić. Dla porównania, minimalna emerytura gwarantowana wypłacana każdemu niezależnie od dawnych dochodów i wpłaconych składek wynosi w Finlandii ok. 747 euro.

Na podstawie analiz zespołu prof. Kangasa rząd podejmie decyzję, który model lub modele będą przetestowane. - Eksperyment zacznie się w 2017 roku, a skończy w 2018. Weźmie w nim udział kilka tysięcy osób – wyjaśnia prof. Kangas. Impreza ma kosztować 20 mln euro.

- Spośród różnych proponowanych propozycji pełny BDP jest najdroższy i najbardziej radykalny w sensie likwidacji tradycyjnego zabezpieczenia dochodu – przyznaje badacz tematu prof. Ryszard Szarfenberg z Instytutu Polityki Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, ale zaznacza, że wolałby, żeby to właśnie to rozwiązanie poddano testowaniu w Finlandii. - Dowiemy się wtedy, jakie konsekwencje ma najbardziej radykalna wersja w zamożnym kraju europejskim.

Pożegnanie z biedą

- Nawet w bogatej Finlandii nie wszyscy mają szczęście wiązać koniec z końcem – mówi Mikael Hämäläinen, tłumacz z Helsinek. Przez pięć lat męczył się jako freelancer, próbując nie wpaść w bezrobocie. Teraz prowadzi działalność gospodarczą i przez to nie otrzymuje niemal żadnej pomocy państwa. Ale nawet ci, którzy otrzymują, nie mają lekko. - Obecny system stał się skomplikowany i nieefektywny, a nawet wrogi. Opiera się na śledzeniu i stalkowaniu ludzi, odcinaniu ich od pomocy, gdy jest to tylko możliwe. Zmusza się ich, aby przez całe życie walczyli o utrzymanie się na powierzchni, a w najgorszym wypadku oszukiwali państwo – mówi. Chciałby wprowadzenia BDP.

Jest przekonany, że nie pracowałby mniej, bo chciałby podwyższać standard życia dla siebie i swojej rodziny. - Nie musiałbym się tylko ciągle martwić, że będę głodował, że wyląduję na bruku, jeśli nie będę miał zleceń, albo jeśli nie będę pracował po 10 godzin dziennie – stwierdza. Zająłby się tym, co lubi, zdobyłby nowy tytuł, spróbowałby czegoś innego. Może zmieniłby nudną i znienawidzoną pracę na taką, która ma jakiś sens. Mikael nie jest w swojej opinii odosobniony. Ponad dwie trzecie Finów popiera wprowadzenie dochodu podstawowego, przy chcieliby oni, aby BDP wynosił 1 tys. euro (mediana).

Risto Eno z Jyväskylä: Obecny system wymaga wielu biurokratów, którzy weryfikują, kto ma dostać pomoc, a kto nie. Przy BDP na świadczenia wydawalibyśmy podobną sumę pieniędzy, ale bez całej tej papierologii.

Ari-Pekka Pulkkis z Vähäkyrö: BDP może być zachętą do przyjęcia jakiejś pracy. W tej chwili nie ma sensu przyjmować pracy na część etatu albo słabo płatnego etatu, bo pensja jest równa lub mniejsza od świadczenia, które można otrzymać, siedząc w domu. Bo jeśli przyjmiesz taką pracę, tracisz prawo do pomocy. Przy BDP więcej osób ją przyjmie, a do budżetu powędruje więcej podatków.

Ludwig Sandbacka, student projektowania grafiki do gier komputerowych i freelancer z Vaasa, jest co prawda jednym z tych, którym udaje się łączyć zyski z pracy dorywczej z państwowym wsparciem, ale musi uważać, żeby nie zarobić za dużo, bo je straci. - Zdarza się, że muszę odmawiać zleceniodawcom, bo mimo dodatkowego dochodu, bez wsparcia państwa wyszedłbym na minus. Przy BDP mógłbym pracować więcej – stwierdza.

Prof. Olli Kangas ma świadomość tych wszystkich słabości obecnego systemu. - Chcemy, aby dochód podstawowy zachęcał do pracy, obniżał wysokie efektywne krańcowe stopy podatkowe, upraszczał obecny system opieki społecznej, zmniejszał biurokrację i wspierał osoby w niestandardowych formach zatrudnienia – wylicza. Jeśli wyniki eksperymentu będą pozytywne, dochód podstawowy może stać się w Finlandii rzeczywistością.

Zapowiadany eksperyment z uwagą śledzi Basic Income European Network (BIEN), międzynarodowa platforma propagująca BDP. Prof. Karl Widerquist z Georgetown University-Qatar, jeden z liderów ruchu, jest przekonany, że BDP jest w Europie realny. - W ostatnich latach ta idea bardzo się rozwinęła. Kto wie, dokąd to nas może zaprowadzić – stwierdza. Na pytanie, dlaczego BDP, odpowiada krótko: bo bieda wciąż istnieje. Uważa, że rządy pozwalają jednym odcinać kupony od wspólnych zasobów, a innym nie. BDP zrównuje sytuację wszystkich.

Prof. Szarfenberg dodaje, że BDP nie tylko likwiduje ubóstwo i zwiększa swobodę wyboru sposobu życia, ale też stymuluje przedsiębiorczość, gdyż podejmowanie pracy na własny rachunek jest mniej ryzykowne. Do tego zwiększa bodźce do innowacyjności i uwalnia ludzi od monotonnych prac, które mogłyby być zautomatyzowane. Przyznaje jednak, że wprowadzenie go nawet w zamożnym kraju nie jest łatwe, bo i tak wymagałoby to zapewne dodatkowych źródeł finansowania. Problemem byłaby też wykonalność polityczno-prawna. - Już na przykładzie propozycji 500+ widzimy, że wprowadzenie nowego świadczenia o częściowo powszechnym charakterze jest sporym wyzwaniem zarówno dla finansów publicznych, jak i zastanego systemu prawnego świadczeń rodzinnych i świadczeń z pomocy społecznej z kryteriami dochodowymi.

Dlatego niektórzy zwolennicy BDP chcieliby, aby bogatsze kraje Europy wsparły kraje biedniejsze. W 2013 i 2014 roku zbierano podpisy pod europejską inicjatywą obywatelską wzywającą unijne instytucje do przyjrzenia się idei BDP. Chociaż zebrano 285 tys. podpisów, było to za mało, aby projekt był wiążący dla Komisji Europejskiej. Jasona Burke’a Murphy’ego, nauczyciela w Elms College w Massachusetts i innego leadera BIEN, to nie zniechęca. - Europa tego potrzebuje, aby pobudzić rozwój w uboższych krajach. Każdy Europejczyk powinien otrzymać cząstkę wspólnej gospodarki. Odbudowałoby to europejską tożsamość i zaufanie.

Odbezpieczony granat

146 głosów za, 14 przeciw, 12 posłów się wstrzymało. Jesienią zeszłego roku szwajcarski parlament poparł wezwanie do obywateli, aby w referendum dotyczącym wprowadzenia BDP zagłosowali „nie”. Obywatelski projekt został zmiażdżony przez wszystkie partie, choć najbardziej przez te prawicowe. Nazwano go „odbezpieczonym granatem, który może rozwalić cały system na strzępy” i „najbardziej niebezpieczną i szkodliwą inicjatywą w historii”. Mimo to referendum się odbędzie i to już za kilka miesięcy. Opinia publiczna jest podzielona mniej więcej po połowie.

Gdyby takie referendum miało odbyć się w Finlandii, Jenni Pasanen, studentka grafiki z Lahti, zagłosowałaby przeciwko. - W Finlandii jest pełno pracy i zbyt wielu bezrobotnych. Ci pracujący musieliby ich dodatkowo wspierać. Podniesiono by podatki, szczególnie odczułyby to rodzinne biznesy, które i tak są wysoko opodatkowane. Wiele małych firm mogłoby paść, a duże korporacje tylko by urosły. Jednocześnie ci najlepiej zarabiający mogliby się wynieść za granicę.

Prof. Olli Kangas ma świadomość tych wszystkich słabości obecnego systemu. - Chcemy, aby dochód podstawowy zachęcał do pracy, obniżał wysokie efektywne krańcowe stopy podatkowe, upraszczał obecny system opieki społecznej, zmniejszał biurokrację i wspierał osoby w niestandardowych formach zatrudnienia – wylicza. Jeśli wyniki eksperymentu będą pozytywne, dochód podstawowy może stać się w Finlandii rzeczywistością.

Zapowiadany eksperyment z uwagą śledzi Basic Income European Network (BIEN), międzynarodowa platforma propagująca BDP. Prof. Karl Widerquist z Georgetown University-Qatar, jeden z liderów ruchu, jest przekonany, że BDP jest w Europie realny. - W ostatnich latach ta idea bardzo się rozwinęła. Kto wie, dokąd to nas może zaprowadzić – stwierdza. Na pytanie, dlaczego BDP, odpowiada krótko: bo bieda wciąż istnieje. Uważa, że rządy pozwalają jednym odcinać kupony od wspólnych zasobów, a innym nie. BDP zrównuje sytuację wszystkich.

Prof. Szarfenberg dodaje, że BDP nie tylko likwiduje ubóstwo i zwiększa swobodę wyboru sposobu życia, ale też stymuluje przedsiębiorczość, gdyż podejmowanie pracy na własny rachunek jest mniej ryzykowne. Do tego zwiększa bodźce do innowacyjności i uwalnia ludzi od monotonnych prac, które mogłyby być zautomatyzowane. Przyznaje jednak, że wprowadzenie go nawet w zamożnym kraju nie jest łatwe, bo i tak wymagałoby to zapewne dodatkowych źródeł finansowania. Problemem byłaby też wykonalność polityczno-prawna. - Już na przykładzie propozycji 500+ widzimy, że wprowadzenie nowego świadczenia o częściowo powszechnym charakterze jest sporym wyzwaniem zarówno dla finansów publicznych, jak i zastanego systemu prawnego świadczeń rodzinnych i świadczeń z pomocy społecznej z kryteriami dochodowymi.

Dlatego niektórzy zwolennicy BDP chcieliby, aby bogatsze kraje Europy wsparły kraje biedniejsze. W 2013 i 2014 roku zbierano podpisy pod europejską inicjatywą obywatelską wzywającą unijne instytucje do przyjrzenia się idei BDP. Chociaż zebrano 285 tys. podpisów, było to za mało, aby projekt był wiążący dla Komisji Europejskiej. Jasona Burke’a Murphy’ego, nauczyciela w Elms College w Massachusetts i innego leadera BIEN, to nie zniechęca. - Europa tego potrzebuje, aby pobudzić rozwój w uboższych krajach. Każdy Europejczyk powinien otrzymać cząstkę wspólnej gospodarki. Odbudowałoby to europejską tożsamość i zaufanie.

Odbezpieczony granat

146 głosów za, 14 przeciw, 12 posłów się wstrzymało. Jesienią zeszłego roku szwajcarski parlament poparł wezwanie do obywateli, aby w referendum dotyczącym wprowadzenia BDP zagłosowali „nie”. Obywatelski projekt został zmiażdżony przez wszystkie partie, choć najbardziej przez te prawicowe. Nazwano go „odbezpieczonym granatem, który może rozwalić cały system na strzępy” i „najbardziej niebezpieczną i szkodliwą inicjatywą w historii”. Mimo to referendum się odbędzie i to już za kilka miesięcy. Opinia publiczna jest podzielona mniej więcej po połowie.

Gdyby takie referendum miało odbyć się w Finlandii, Jenni Pasanen, studentka grafiki z Lahti, zagłosowałaby przeciwko. - W Finlandii jest pełno pracy i zbyt wielu bezrobotnych. Ci pracujący musieliby ich dodatkowo wspierać. Podniesiono by podatki, szczególnie odczułyby to rodzinne biznesy, które i tak są wysoko opodatkowane. Wiele małych firm mogłoby paść, a duże korporacje tylko by urosły. Jednocześnie ci najlepiej zarabiający mogliby się wynieść za granicę.

To właśnie w tym kierunku, wbrew doniesieniom prasowym, dryfują miasta holenderskie na czele z Utrechtem, który chce wystartować z własnym eksperymentem jeszcze w tym roku. - Nie planujemy wprowadzania BDP. Chcemy przede wszystkim uprościć skomplikowany system świadczeń – tłumaczy Peter-Paul Hellings z urzędu miasta.

Wśród zwolenników tego rozwiązania jest dr Jacek Warda, politolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. - Skoro powyżej pewnej kwoty obywatel płaci podatek państwu, to czemu poniżej pewnej kwoty państwo nie miałoby płacić obywatelowi? – pyta. I tłumaczy. - Wyobraźmy sobie, że wprowadzamy kwotę zwolnioną z opodatkowania wynoszącą 1 tys. zł miesięcznie. Jednocześnie wprowadzamy 40-proc. dochodowy podatek liniowy. Ktoś, kto zarabia 1 tys. zł miesięcznie, nie płaci żadnego podatku, a osoba zarabiająca 2 tys. zł płaci 40 proc. od nadwyżki ponad 1 tys. zł, a więc efektywnie płaci 20 proc. podatku od całości swoich dochodów. Zauważmy, że podatek tylko formalnie jest liniowy, a faktycznie jest progresywny, ale bezprogowy. Zbliża się bowiem stopniowo do stawki 40 proc. dla osób najbogatszych, ale jej nigdy nie osiąga.

- Teraz załóżmy, że ktoś zarobił 500 zł. Nie wykorzystał więc połowy swojego limitu kwoty wolnej 500 zł, od których państwo zapłaci mu 40 proc. podatku negatywnego, co stanowić będzie 200 zł. Tak więc jego łączny dochód wyniesie 700 zł. W końcu, w przypadku, gdy ktoś w danym miesiącu nie uzyskał żadnego dochodu, uzyska od państwa maksymalną wysokość podatku negatywnego wynoszącą 400 zł, a więc 40 proc. od 1 tys. zł.

Dr Warda chciałby powiązać MDG z likwidacją zasiłków pomocy społecznej związanych z minimum dochodowym oraz likwidacją zasiłków dla bezrobotnych. To fundamentalne uproszczenie systemu. Do tego rozwiązałoby też częściowo problem tzw. prekariatu. Wreszcie, udałoby się zmniejszyć szarą strefę, bo osobom znajdującym pracę świadczenia nie byłyby odbierane, jak jest teraz. Według niego wprowadzenie MDG w Polsce jest pomysłem, który warto analizować.

Krytycznie odnosi się do tej idei Andrzej Sadowski. Nie widzi większej różnicy między MDG a BDP. - Podatek negatywny to kolejna po BDP forma świadczenia socjalnego, być może ładniej nazwana. Zmiana ta pozostawiałaby fundamenty obecnego systemu ze wszystkimi owocami z zatrutego drzewa, jakim jest obecny zły system podatkowy, w którym trzeba kontrolować i śledzić dochód każdego obywatela. W PRL-u teczki w tajnej policji politycznej mieli tylko nieliczni przeciwnicy systemu. Dziś ma ją każdy w urzędzie skarbowym i to on sam na siebie musi pisać donos w postaci zeznania podatkowego i to pod groźbą grzywny – przekonuje. - A prawdziwe uproszczenie systemu nastąpiłoby dopiero przy likwidacji dotychczasowego podatku dochodowego i zastąpieniem go podatkiem od funduszu płac w firmie lub podatkiem ryczałtowym dla małych przedsiębiorców.

Widerquist i Murphy z BIEN uważają, że BDP i MDG są bardzo podobne, ale pierwszy jest łatwiejszy do administrowania i pewniejszy dla osoby, która nagle traci dochody.

Prof. Szarfenberg nie mówi na razie, który system sprawdziłby się lepiej. Czeka na Finlandię.

Reddit icon
Technorati icon
Yahoo! icon
e-mail icon
Twitter icon
Facebook icon
StumbleUpon icon
Del.icio.us icon
Digg icon
LinkedIn icon
MySpace icon
Newsvine icon
Pinterest icon
poniedziałek, 2020-06-01

KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

Materiał z konferencji KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

do pobrania na miejscu lub z tiny.pl/79q15

film: https://youtu.be/GoZre5PAANU ...

czwartek, 2019-06-06

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

INFORMACJA PRASOWA CENTRUM IM. ADAMA SMITHA, Warszawa, 6 czerwca 201 9

 

Centrum im. Adama Smitha oblicza Dzień wolności podatkowej w Polsce od 1994 roku. 

W 2019 roku ...

piątek, 2018-10-26

Informacja prasowa o stanie inicjatywy Centrum im. Adama Smitha w sprawie projektu ustawy dotyczącej podejmowania uchwał przez zgromadzenia wspólników przez Internet

W środę 10 października 2018 r. odbyło się spotkanie grupy roboczej złożonej z ekspertów Centrum im. Adama Smitha oraz przedstawicieli Kancelarii Prezydenta RP w sprawie projektu ustawy dotyczącego podejmowania uchwał przez zgromadzenia wspólników przez Internet.

Dyrektor Narodowej Rady Rozwoju, Samorządu i Inicjatyw Obywatelskich, Pan Paweł Janik wyraził podziękowanie...

niedziela, 2018-08-12

Mariusz Łuszczewski ekspertem ds. relacji indyjskich

Mariusz Łuszczewski decyzją zarządu Centrum jest nowym ekspertem ds. relacji indyjskich. Oficjalne wręczenie tytułu eksperta miało miejsce 8 sierpnia 2018 roku.

poniedziałek, 2020-06-01

KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

Materiał z konferencji KOSZTY WYCHOWANIA DZIECI 2020

do pobrania na miejscu lub z tiny.pl/79q15

film: https://youtu.be/GoZre5PAANU ...

czwartek, 2019-06-06

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

8 CZERWCA DZIEŃ WOLNOŚCI PODATKOWEJ 2019

INFORMACJA PRASOWA CENTRUM IM. ADAMA SMITHA, Warszawa, 6 czerwca 201 9

 

Centrum im. Adama Smitha oblicza Dzień wolności podatkowej w Polsce od 1994 roku. 

W 2019 roku ...